Chaos
Poczułem się trochę jak obywatel Piszczyk, który przypadkowo trafił w środek demonstracji różnych ugrupowań. W końcu z jednej strony krzyczał Na Kowno, z drugiej Żydzi na Madagaskar, a w efekcie został spałowany przez policję. Chaos okresu międzywojennego jakby zaczął nas dopadać ponownie.
Mamy pandemię. Dobrze, że to pandemia, bo przynajmniej można powiedzieć, że nie tylko u nas, że cały świat się rozchorował. Narodziło się nawet we mnie poczucie solidarności wobec całej ludzkości. Wszyscy cierpimy. Oczywiście są tacy, którzy mówią, że żadnego wirusa nie ma, że to ściema, że statyści udają chorych w szpitalach. Może i nie ma, ale na wszelki wypadek duszę się w maseczce na ulicy, z powodu zaparowanych okularów zderzyłem się nawet z latarnią, przeżywam dyskomfort w imię walki z czymś, czego nie widać, ale jest, bo ludzie chorują i umierają. Mam nadzieję, że przejdzie i po drodze mnie nie dopadnie. Egoista ze mnie. Na usprawiedliwienie mam jednak to, że pieniądze, które jako pracownik budżetówki miałem dostać przed świętami, pójdą na zakup szczepionek. Taki więc ze mnie altruistyczny egoista, ale nic nowego, jako palacz wspieram akcyzą służbę zdrowia od wielu lat.
Mimo pandemii na ulicach protesty. Zaczęło się od zaostrzenia prawa do aborcji, ale teraz już nie do końca wiadomo, o co idzie. W sumie każdy ma jakiś powód do protestu, więc z protestującymi wszystkim po drodze. Ale policja gazuje i bije, więc hajże na policję. Jak ten pies gryzący kij zamiast ręki demonstranci pomstują na policję, a nawet plują, a przecież wirus, więc to chyba broń biologiczna. Plucie jest już nie tylko obelżywe, ale i niebezpieczne. Zapluty karzeł reakcji ukazuje się jak widmo Szeli na weselu. Miałeś chamie złoty róg za chwilę zaśpiewa.
Nie tyle złoty róg, co wynegocjowany fantastyczny budżet unijny. Sam pan premier negocjował, ale teraz zamierza zawetować. Wygląda to na spory indywidualizm. Oryginalne posunięcie, no ale niebezpodstawne. I tak by nam przecież nie dali tego wynegocjowanego, bo nie jesteśmy praworządni. Trudno powiedzieć jesteśmy czy nie jesteśmy, bo tak do końca nie wiemy, co to praworządność, no bo kiedy mieliśmy się dowiedzieć? Za cara, za BBWR, za Niemca, za komuny? Zawsze byliśmy przeciwko tym czy tamtym nami wbrew nam rządzącym. Ostatnie trzydzieści lat to najwidoczniej za mało. Pokoleniowe nawyki pozostały, sami rządzimy więc buntujemy się przeciwko sobie.
No, ale jak się nie buntować? Wałęsa okazał się sprzedawczykiem i obalił komunizm z poparciem SB, papież Polak ukrywał pedofilię, znaleźliśmy się w kotle między lewactwem i postkomuną, a nacjonalizmem i neofaszyzmem. W dodatku wszędzie geje i lesbijki plus coś tam jeszcze. Ci z prawa wszystkich mniej na prawo uważają za lewaków, ci z lewa tych mniej na lewo mają za katoli i faszystów. Jak się w tym odnaleźć? Chaos. Próbuję rozmawiać z jednymi i z drugimi, z trzecimi też. Powiedzieli mi, że jestem antypolski, że proniemiecki, żem neomarksista, to jedni. Drudzy też nie lepiej, bo coś tam mówią o homofobii, o nierozumieniu światowej rewolucji, o zaściankowej mentalności. W sumie nie przeszkadza mi LGBT, wolę ich od ONR, zastanawiam się nad miejscem hierarchiczno-monarchistycznej instytucji kościoła w demokratycznym świecie, jestem za przynależnością do Unii Europejskiej, choć od początku myślę, że złożony z blisko trzydziestu podmiotów twór nie może się ostać. No więc chyba lewak jednak jestem. Ale nie chcę iść w jednym szeregu z pozostałościami komuny zacierającymi ręce, że wolnościowa opozycja zgnoiła Wałęsę i cieszącymi się z kruszenia mitu Jana Pawła II. Ale jak się wyrwać z takich kleszczy? Być sobą, to za mało.
Przydałby się ktoś mądry, ale mądrych nie ma. Głupcy mają swoją wizję mądrości, oczywiście głupią, bo innej mieć jako głupcy nie mogą. Uznają zatem, że wszystko, co nie jest głupie, jest antypolskie. Polskie jest za to disco polo i minister oświaty. Tak mówi TVP, a wiadomo, że jak coś mówią w Wiadomościach to tak jest. Jak Trybuna napisała, to tak było. Dziwne jakieś zbieżności. Faktycznie rządzi partyjny pierwszy sekretarz, prezydent i premier robią za figurantów, posłowie posłusznie przegłosowują każdą ustawę, jakbym miał deja vu, ale to ja niby jestem postkomunista.
Swoją antypolskość jakoś strawię. W końcu antypolscy są Tokarczuk, Miłosz, Szymborska, wytrzymam w takim towarzystwie. Gorzej byłoby w bogoojczyźnianej grafomanii. Kultura rzecz względna. Uczono mnie, że kultura jak pogoda, zawsze jest, tylko różna. Teraz widać jest różna. Właściwie zawsze była. Czekam na jakiego współczesnego Wilczka, który napisze już nie o traktorach zdobywających wieś, a niesieniu Europie światła prawdy. Za chwilę narodzi się drugi Kopernik. Wszystko przed nami, chaos coraz większy.
Większy, ale bywa zabawny. Nasze Słońce Narodu wymyśliło dwie sensowne ustawy. Znaczy jedną wymyśliło, drugą kazało zmodyfikować powołanemu ze swoich dobrych znajomych Trybunałowi Konstytucyjnemu. Bo czyż nie jest słuszna obrona życia nienarodzonych takoż położenie kresu barbarzyństwu hodowli zwierząt na futra oraz zabijaniu tychże w archaiczny sposób tylko z powodu koszerności żywności? I oto naród się zbuntował. Chłopi jak to chłopi zawsze niezadowoleni, ale baby? I wyszło niezadowolenie chłopsko-babskie. Zasmuciło się Słońce Narodu, chmurami zasnuło. Niedobrze przedobrzyć.
Cholerny relatywizm, diabli wiedzą, co dobre, co złe. Rzeczywiście, diabli pewnie wiedzą. We mnie jednak chaos. Tożsamościowo czuję się marnie, bo co mam odpowiedzieć tym, którzy oskarżają mnie o antypolskość? Jak odpowiem zgodnie z uczuciem, to mnie oskarżą o używanie wulgarnego języka i powiedzą, o patrzcie, wyszło z niego wreszcie to, kim jest naprawdę. Jak odpowiem inteligentnie, to nie zrozumieją i znowu mnie zwyzywają. Jak zacznę doradzać protestującej młodzieży, to i tak nie posłuchają, bo mają prawo do popełnienia własnych błędów i uczenia się na nich. Może zatem siedzieć cicho? Ale to woda na młyn wszelkich krzykaczy, o – powiedzą – zaniemówił ze strachu, wstydu, czy czegoś tam jeszcze. Impas, chaotyczny, ale impas.
Najgorzej, że trzeba w tym żyć. Spotykać się na co dzień z przedstawicielami różnych opcji i starać się dostrzec w nich zwyczajnych ludzi, a nie głosicieli takiej czy innej ideologii. Ludzie poza polityką i światopoglądem są zazwyczaj życzliwi, sympatyczni, tacy normalni. Tyle, że spotkania ograniczone, pandemia.
Dodaj komentarz