Upojny tydzień z TVP
Upojny tydzień z TVP
Zdjęcie autora: Stagecoach
Stagecoach
29 sty 2022
7 minut(y) czytania
Zaczęło się od stwierdzenia faktu, że niewątpliwie inteligentni ludzie mają biegunowo odmienne poglądy na wiele spraw związanych ze światopoglądem czy polityką. Teoretycznie powinni mieć pogląd taki sam, skoro są inteligentni. Inteligencja powinna wskazywać jednoznacznie na istotę rzeczy. Jakoś nie wskazuje. W celach badawczych postanowiliśmy więc, ja i mój ponad już dwudziestoletni współprowadzący radiową audycję muzyczną, skonfrontować swoje wrażenia w temacie informacyjnych programów telewizyjnych. Zdecydowaliśmy się na tygodniowe oglądanie programów, których na co dzień nie oglądamy, ja miałem oglądać TVP, kolega TVN. To znaczy, że odwróciliśmy swoje zwyczajowe preferencje. Tutaj pokrótce chcę przedstawić swoje wrażenia z tygodniowego oglądania programów TVP. Codzienne wrażenia publikowałem na facebooku.
Zakładałem. że zachowam możliwy do zachowania obiektywizm, starałem się wyzbyć uprzedzeń, ale już pierwszego dnia dotarło do mnie, że nie dam rady. Już to pierwsze zetknięcie się z Wiadomościami, Minęła 20 i W tyle wizji okazało się wejściem w atmosferę złożoną z zupełnie innych składników niż ta, którą do tego momentu oddychałem. Wszystko było inne. Informacje, komentarze, ogół przekazu łącznie z dziennikarzami prowadzącymi programy. Staram się być otwarty na poglądy odmienne od własnych, ale zderzyłem się tu z fachowo skonstruowaną betonową ścianą, która moją otwartość zamurowała na amen.
Informacje każdego dnia były mniej więcej takie same. Było o groźbie rosyjskiej agresji na Ukrainę, o migrantach na granicy polsko-białoruskiej, o zmaganiach się z wirusem, czyli o tym, co rzeczywiście się dzieje i nie napawa optymizmem. Było jednak w szczególny sposób. O agresywnych zamiarach Rosji mówiono niewiele, za to bardzo dużo o niejednoznacznej wobec rosyjskiego zagrożenia postawie Niemiec. Odnosiło się wrażenie, że to jednak Niemcy zagrażają nam zdecydowanie bardziej niż Rosjanie.
W kwestii migrantów na granicy emitowano dwa razy każdego wieczoru program Raport z granicy, z którego nic specjalnego nie wynikało, jako że napór imigrantów zelżał i wszystko sprowadzało się do czegoś w rodzaju relacji z okopów pierwszej wojny światowej, znaczy na zachodzie, w tym przypadku na wschodzie, bez zmian. Oczywiście straż graniczna dzielnie zapobiegała próbom przekraczania granicy i właściwie tyle. Trzeba było więc zaakceptować ten przekaz, bo innego z granicy przecież nie ma z powodu zakazu wstępu do strefy przygranicznej innych niż prorządowi dziennikarze. Informacje były raczej wiarygodne, chociaż mam jednak wrażenie, że niekompletne.
Walka z pandemią miała w Wiadomościach swoje miejsce, ale niespecjalnie wyeksponowane. Mówiono o wzroście zakażeń, przygotowywaniu nowych łóżek dla chorych, a nawet o otwieraniu nowych szpitali. Do szczepień zachęcano jakimś jednym, zdaniem, typu, że szczepić się należy. Takie stonowane informacje jakoś nie do końca korelowały z liczbami nowych zakażeń, a zwłaszcza z liczbami codziennie umierających. Zawsze dodawano, że w innych krajach te liczby są znacznie wyższe, znaczy te o zakażeniach, bo zmarłych przemilczano. Ogólnie można było odnieść wrażenie, że nie jest tak źle, ot, taka normalka.
Wspomniane tematy były jednak tylko wstępem do najbardziej emocjonalnej części Wiadomości, który dotyczył Donalda Tuska. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak rozbudowanym atakiem na jednego człowieka, powtarzanym codziennie o tej samej porze i wzmacnianym w innych wydaniach wiadomości takoż programach publicystycznych i satyrycznych. Przede wszystkim Tusk ponosi winę za inflację i drożyznę spowodowaną cenami gazu. Ponosi winę, bo to on, kiedy był Przewodniczącym Rady Europejskiej i obecnie jako przewodniczący mającej większość w parlamencie UE Europejskiej Partii Ludowej zezwolił na handel, de facto spekulację, prawami do emisji co2, uzależnienie krajów UE od rosyjskiego gazu, politykę proputinowską i sprzyjanie głównie niemieckim interesom. Przypominano, że Tusk, kiedy był premierem, nie dbał o ludzi, o przedsiębiorców, emerytów itp. Ośmioletnie rządy Platformy Obywatelskiej określano jako czas biedy, afer i zaniedbań. Towarzyszyły temu filmy z Tuskiem przemawiającym po niemiecki, rozmawiającym z Putinem na molo w Sopocie, mówiącego, że państwo nie ma pieniędzy na jakąkolwiek pomoc dla obywateli. Pokazywano też wielokrotnie wyrwany z kontekstu fragment rozmowy Tuska z piekarzem, kiedy to mówił, że albo podnosić ceny, albo zwalniać ludzi. Tę manipulację dobrze opisała jedna z dziennikarek i nie ma wątpliwości, że to właśnie manipulacja była. Po piekarzu przyszła kolej na film z rozmowy Tuska ze starszą panią, zarzucającą mu sprzyjanie silniejszym i brak troski o słabszych, poddającą w wątpliwość polskość Tuska – A może pan nie jest Polakiem? Ten fragment, tak jak to zdanie z rozmowy z piekarzem, powtarzano kilkakrotnie każdego dnia. Tuska dobijano w końcu informacją, że jego córka i zięć dostali od rządu znaczną pomoc finansową w ramach tarcz i innych rekompensat z racji strat pandemicznych. W dodatku córka Tuska pochwaliła się, że dostała od męża torebkę za trzydzieści tysięcy, a to przecież roczna emerytura wielu obywateli. O pieniądzach, jakie miesięcznie inkasuje Tusk z racji emerytur i przewodniczenia Europejskiej Partii Ludowej też było wiele. Ten zmontowany dla Tuska krzyż pomagał dźwigać Balcerowicz, bo postawiono tezę, że Balcerowcz może wrócić do władzy i ponownie wprowadzić jakiś swój plan. W Wiadomościach zawsze był to najdłuższy blok informacji, stanowiący mniej więcej jedną czwartą całości. Nieodparcie nasuwało się skojarzenie z seansami nienawiści z Roku 1984 Orwella.
Powiem, że nie mogę się oprzeć zadziwieniu. Chyba nigdy od czasów ataków na Wałęsę w latach osiemdziesiątych, czy wcześniejszego gnojenia Pawła Jasienicy za czasów Gomułki, nie widziałem czegoś podobnego. Tusk ukazywany był jako wróg ludu numer jeden i zagrożenie większe niż Putin. Zgodnie z zasadami propagandy, które mówią o roli powtórzeń w przekonywaniu obywateli, niewątpliwie znaczna część widzów TVP siłą rzeczy musi wierzyć w tak malowany portret Tuska.
Jeśli miałem jakieś wątpliwości co do służebnej wobec władzy roli TVP, to teraz ich nie mam. Tak mogłyby być tworzone klipy wyborcze oczerniającego politycznego rywala, co właściwie nie takie odległe, mając w pamięci wykopanego przez Kurskiego tuskowego dziadka z wermachtu, Tej linii szef TVP trzyma się konsekwentnie. Moje obrzydzenie brało się jednak nie tyle z samej krytyki Tuska, co z używanych do tego technik manipulacyjnych. Wyrywanie zdań z kontekstu, powtarzalność utrwalająca negatywny obraz, wplatanie obrazów z innej epoki typu Tusk z Putinem na molo, sięganie po wypowiedzi przypadkowych obywateli, przedstawianie dyskusyjnych opinii jako prawd niebudzących wątpliwości itp. To dobra robota sztabu fachowców, którzy cały swój wysiłek skupiają na dezawuowaniu przeciwnika. Rozumiałbym , ze tak robi się w czasie kampanii wyborczych, ale tu rzecz dzieje się w telewizji publicznej, na którą obywatele płacą abonament. To, że TVP prezentuje tylko i wyłącznie punkt widzenia opcji aktualnie rządzącej nie ulega wątpliwości.
Pluralizm miał się objawiać w programie Minęła Dwudziesta. Formuła programu mogłaby nawet na to wskazywać, bo zwykle zaprasza się do niego cztery osoby, w tym dwie a nawet trzy z opozycji. Program jest jednak tak prowadzony jak mecz przez przekupionego sędziego, który klasyfikuje każde zagranie drużyny przyjezdnej jako faul, przymyka zaś oko na ewidentne faule drużyny gospodarzy. Szczytem był tu popis redaktora Adamczyka, który zażądał odpowiedzi tak lub nie na swoje pytanie, skonstruowane w taki sposób, że każda z tych odpowiedzi pogrążałaby rozmówcę, a próbę każdej innej odpowiedzi skutecznie zagłuszał, uśmiechając się jednocześnie ironicznie do przedstawicieli opcji rządzącej. W końcu uznał, że odpowiedzi na swoje pytanie nie usłyszał. Słabość tego programu polega jednak nie tyle na tendencyjności, a na tym, że uczestniczą w nim politycy drugorzędni, niemający wielkiego wpływu na aktualne wydarzenia. Dość charakterystyczne też, że nie przerywano wypowiedzi przedstawicielom Konfederacji, a z przedstawicielami PSL poniekąd flirtowano.
Program W tyle wizji powstał jako odpowiedź na Szkło kontaktowe TVN24. Już ten fakt zakłada niejaką wtórność. Zasady obu programów są mniej więcej takie same. Dwójka niewątpliwie inteligentnych ludzi komentuje wydarzenia z przymrużeniem oka, w sposób satyryczny. Satyra W tyle wizji jest jednak absolutnie jednostronna. Pierwszą częścią każdego programu było zawsze obśmiewanie Tuska. To, o czym z powagą donosiły Wiadomości, tu przybierało formę satyry, zwykle dość zjadliwej i nieprzyjemnej. Ironiczne uśmieszki, wymyślny sarkazm, zawoalowana ironia dotykają jednak tylko i wyłącznie przedstawicieli opozycji. Poza Tuskiem, dostawało się zwłaszcza Czarzastemu, przy czym podkreślano, że Lewica czuje się atakowana przez Tuska. Nie obśmiano żadnego przedstawiciela Zjednoczonej Prawicy i na żarty choćby z posła Suskiego nie ma co w tym programie liczyć.
Prawdę mówiąc z Wiadomości i pozostałych programów głównie wiało nudą. Odmienianie przy każdej okazji nazwiska Tusk skłaniało głównie do ziewania. Przy takim podejściu trudno Wiadomości nazwać programem informacyjnym. Jest to raczej tendencyjna publicystyka skierowana do ludzi podzielających punkt widzenia władzy. Ten punkt widzenia to niewłaściwa polityka Unii Europejskiej, która doprowadziła do uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu, co jest przyczyna wszelkich aktualnych trudności gospodarczych czyli inflacji i drożyzny. Polityka ta jest prowadzona głównie w interesie Niemiec, a jej naczelną postacią był i jest Donald Tusk. Oczywiście można mieć taki ogląd sytuacji, jest on w gruncie rzeczy spójny i konsekwentny, ale z pewnością nie jedyny. Na inne interpretacje naszej rzeczywistości w TVP nie ma jednak miejsca. Irytujący jest brak jakiekolwiek krytycyzmu wobec władzy. Brak refleksji na temat mocno kontrowersyjnych jej działań, czyli w ostatnim czasie skutecznej walki z pandemią czy chaosu w jakim zmienia się system podatkowy. Odnosi się wrażenia, że świat przedstawiany przez TVP to jakaś hermetyczna bańka wypreparowana laboratoryjnie z tego, czego w nadmiarze dostarcza rzeczywistość. TVP nie informuje o wydarzeniach, a decyduje o tym, jakie one są. To zbytnie reżyserowanie programów nie nadaje wiarygodności, a raczej powoduje reakcję jak na niegdysiejsze informowanie społeczeństwa przez media PRL. Całość skażona jest sztucznością. Sztuczni są prezenterzy, sztuczne uśmiechy, sztuczne emocje. Ekipa dziennikarska wygląda na dobrze opłaconą i znającą swój fach, ale właśnie w aspekcie propagandy. Z przykrością dochodzę do wniosku, że inteligentny widz albo, zdając sobie sprawę z tego propagandowego nastawienia, traktuje TVP jako oręż walki politycznej, albo zmienia kanał nie będąc w stanie wytrzymać tej jedynie poprawnej linii przekazu. TVP przeznaczona jest więc raczej dla widzów mniej inteligentnych, podatnych na manipulacje, względnie dla oportunistów widzących w zgadzaniu się z władzą jakiś swój interes. TVP podaje bowiem przekaz dnia, używając którego można przeciwstawiać się tym, którzy widzą i myślą inaczej.
W swojej istocie jest to działanie destrukcyjne i zastanawiam się, czy przy dłuższym niż tydzień oddziaływaniu nie powoduje nieodwracalnych zmian w mózgu. Tego typu medialna indoktrynacja potrafi być skuteczna i ci, którzy byliby pozbawieni alternatywy, mogliby takiej indoktrynacji ulec. Biorąc pod uwagę zasięg TVP jej wpływ może być realny mimo istnienia telewizji o innym podejściu do rzeczy.
Jak to działa, pokazuje taki konkretny przykład. Otóż pokazano w Wiadomościach relację ze szpitala, w którym młoda matka zmaga się z mukowiscydozą i potrzebuje pieniędzy na bardzo drogie lekarstwa. Poinformowano, że dzięki pokazaniu tej historii w TVP, w ciągu jednego dnia zebrano fundusze na roczne leczenie chorej. Pomyślałem, że czasami nawet taka jednostronna telewizja może być przydatna. Następnego jednak dnia, dzięki innym mediom, dowiedziałem się, że to właściwie nie TVP, że przed telewizją publiczną na miejscu była już TVN, ale tak naprawdę zbiórka pieniędzy udała się dzięki aktywności Agaty Młynarskiej i jej działaniom w Internecie. Wygląda więc na to, że udział w przedsięwzięciu TVP jakiś miała, ale zaangażowanych podmiotów było znacznie więcej, o czym jednak Wiadomości nie poinformowały.
Nie polecam zatem oglądania TVP, zwłaszcza TVP Info. Wysiłek umysłowy konieczny do odfiltrowania przefiltrowanych informacji, oczyszczenia ich z ukrytych prawomyślnych sugestii, otrząśnięcie się z narzucanego przekazu jest nieproporcjonalny do wiedzy, którą się uzyskuje. Zapewne większość mediów ma swoje punkty widzenia i działa w interesie tej czy innej grupy politycznej, ale w żadnym innym nie spotkałem się z taką precyzyjną propagandową robotą. Mogę się tylko dziwić, że ludzie to jednak tolerują, że nie ma akcji podobnych do tych, kiedy to wychodziło się na spacer w czasie nadawania Dziennika Telewizyjnego. Inne czasy, nie trzeba wychodzić z domu, można zmienić kanał. I tak też chyba najlepiej zrobić.
Dodaj komentarz